poniedziałek, 22 czerwca 2015

Kompleks RIESE - Włodarz - Jugowice - 2013

Jednym z najbardziej tajemniczych miejsc jakie dotychczas odwiedziliśmy były obiekty kompleksu "Riese" (Olbrzym).

Skąd taki kompleks wziął się w Górach Sowich?  15 września 1943 podjęto decyzję o budowie nowej kwatery głównej na Dolnym Śląsku. Było to największe przedsięwzięcie budowlano-górnicze II wojny światowej. Plan zakładał stworzenie odpornych na bombardowania pomieszczeń dla Hitlera,  dowództwa wojsk lądowych (OKH), lotniczych (OKL), dla Reichsführera SS, dla ministra spraw zagranicznych, pomieszczeń dla obsługi i ochrony. Miało tu znaleźć schronienie około 20 tysięcy ludzi.

Oczywiście tak wielkie przedsięwzięcie budowlane wymagało ogromnych nakładów finansowych, ogromnych ilości sprzętu specjalistycznego, materiałów budowlanych, wybuchowych, no i oczywiście specjalistów budowlanych, górniczych i wreszcie zwykłych robotników. Źródłem darmowej siły roboczej stał się Obóz Koncentracyjny Gross Rosen. W okolicy Głuszycy i Walimia powstaje najpierw pięć, a później jeszcze siedem obozów pracy. Tylko na sam projekt „Olbrzym” („Riese”) zużyto więcej betonu, niż w 1944 roku przyznano dla całej ludności na budowę schronów.” Prace w Górach Sowich trwały do lutego – marca 1945 roku.

Po wyzwoleniu na tereny te wkroczyły odziały Armii Czerwonej. Rozpoczął się wywóz maszyn, urządzeń, materiałów budowlanych do Związku Radzieckiego. Wstęp na teren budowy o kryptonimie „Olbrzym” był w tym czasie w zasadzie zabroniony. Dlatego dzisiaj jest nam bardzo trudno odpowiedzieć na pytanie co i gdzie rzeczywiście zdołali Niemcy wybudować i wydrążyć. Co zostało zniszczone lub ukryte i zamaskowane przez samych Niemców, a co zniszczyli Rosjanie lub nasze wojsko albo polskie służby bezpieczeństwa.

 Rozmieszczenie obiektów.

Znamy obecnie stosunkowo dobrze 7 podziemnych kompleksów. Są to:
1. Zamek Książ
2. Jugowice
3. Włodarz
4. Rzeczka
5. Soboń
6. Osówka
7. Gontowa

Łączna objętość tych obiektów nie przekracza 100 tys. m3. Bardzo przybliżone wyliczenie ilości zużytego betonu dają nam liczbę około 70 tys. m3. W porównaniu do danych jakie podają zachowane dokumenty „brakuje” ponad 100 tys. m3 tuneli i 180 tys. m3 betonu.

Istnieje bardzo wiele teorii co do przeznaczenia tych obiektów. Najpopularniejsze z nich to:
- schrony dla Hitlera i jego najbliższych współpracowników,
- podziemne fabryki,
- laboratoria chemiczne, biologiczne lub atomowe,
- zakłady badawcze i produkcyjne dla obiektów pionowego startu, napędzanych m. in. silnikiem antygrawitacyjnym.
Jedno jest pewne, czas w jakim trwała budowa, użyte tu siły i środki pozwalają przyjąć, że musiano tu zbudować o wiele więcej niż możemy dziś zobaczyć. Gdzieś w Górach Sowich prawdopodobnie znajdują się doskonale ukryte i zamaskowane obiekty.

Nam udało odwiedzić kilka obiektów tego kompleksu, pierwszym z nich jest Włodarz.

 Plan kompleksu Włodarz.

We Włodarzu odkryto ponad 3 kilometry podziemnych wyrobisk o łącznej powierzchni ponad 10 000 m2  i pojawiają się teorie, że może być ich tu jeszcze więcej. Niektórzy eksploratorzy uważają go za najważniejszy obiekt Riese, kluczowy do zrozumienia przeznaczenia i wyjaśnienia tajemnic nagromadzonych wokół całego kompleksu.

Jedną z atrakcji Włodarza jest spływ łodzią przez zalane części kompleksu, dzięki niej dopływamy do największej hali w kompleksie - ponad 60 metrów długości i 10 metrów wysokości.

Zalane części kompleksu stanowią istny labirynt korytarzy. Znajduje się tutaj ponad 50 jednakowych skrzyżowań, co powoduje, że można łatwo stracić w nich orientacje.

Wagonik wraz z fragmentem torowiska.

Spływ łodzią po zalanych częściach obiektu.


Znalezione w tunelach elementy broni.

Tunele ciągną się naprawdę daleko.

Takimi świdrami robotnicy przymusowi wiercili otwory pod materiały wybuchowe.

Jedno z niewielu wykończonych pomieszczeń.

Szyb łączący górny poziom tunelu z dolnym.

 Górny poziom jednego z tuneli (za barierkami szyby do dolnego poziomu).

 Jedna z największych hal w kompleksie Włodarz.

piątek, 12 czerwca 2015

Ruiny świątyni - Gębice 2014.

Położenie kolejnego celu naszej podróży całkowicie wybiegała poza rejon, który zwiedzaliśmy. Trzeba było dołożyć do trasy sporo kilometrów by go zwiedzić. Po długiej drodze przydrożne tablice, jak i GPS, oznajmiają, iż cel osiągnięto. Na tablicach widnieje  nazwa Gębice. Po przekroczeniu jej granic mogło by się zdawać, że to malutka wieś w województwie Lubuskim, jakich w Polsce są setki. Prawda jest całkiem inna. Wioska ta, to jedna droga a wokół niej gospodarstwa oraz przepływająca nieopodal rzeka Lubsza. Na końcu wsi w przydrożnym lasku ukryty przed niechcianymi gośćmi ukryty jest Skarb. Skarb który od dawna zaprzątał mi myśli. Znajdowane w sieci zdjęcia oraz filmiki tylko bardziej rozpalały chęć na spotkanie z tym obiektem. Ruiny kościoła bo o nich mowa, wchodził w skład zespołu pałacowego rodu Schonaichów. Jednego z najznamienitszych rodów regionu.

Zagłębiając się w historię Schonaichów oraz Gębic (niem. Amtitz) można wyczytać, iż ród ten odkupił wieś Amtitz na początku XVII wieku od rodu  von Loeben.W tym samym wieku także rozpoczęto budowę zamku. W drugiej połowie XIX wieku rozpoczęto przebudowę zamku. 24 kwietnia 1852 roku w  Gębicach urodził się Książe Henryk Schonaich-Carolath. 


Obecnie wszystkie okna oraz większość drzwi były zamurowane ale jak widać na poniższych zdjęciach udało się wejść do środka. Nie polecam wchodzić do środka. Wnętrze jest zdewastowane, belki stropowe zgnite i trzymają się tylko na słowo honoru. W każdej chwili grozi zawaleniem. Jest to chyba najniebezpieczniejszy obiekt w jakim byłem. Każdy krok który stawiałem musiał być przemyślany, bo mogło się to skończyć upadkiem z kilku metrów na gruzowisko. Oglądając dzisiaj zdjęcia ruin dochodzę do wniosku, że wejście tam było bardzo ryzykowne.


Pierwsze informacje o kościele w majątku Amtitz sięgają XVI wieku. Świątynia wybudowana jest w stylu renesansowym. Pod świątynią znajdują się krypty. Wejście do nich jest zamurowane, lecz przez okienka można zobaczyć co jest w środku. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu można było swobodnie wchodzić do krypt.W krypcie nadal znajdują się trumny, które są otwarte.


W bocznej części kościoła znajduje się kaplica rodowa, która jest miejscem spoczynku jednego z ostatnich Wielkich Panów arystokracji niemieckiej Księcia Henryka Schonaich-Carolath. Masywna płyta nagrobna wykonana jest w całości z czerwonego granitu. Ozdabiają ją pieczołowicie rzeźbione napisy, kto spoczywa w grobowcu. Ściany kaplicy ozdobione są napisem. Dopiero po długich analizach dokumentacji zdjęciowej udało się mi rozszyfrować go. Stan tekstu jest bardzo zły, wiele liter jest całkowicie nie czytelnych. Nie pomagał fakt, iż zdanie były w języku niemieckim oraz pisane gotykiem. Na szczęście z pomocą przyszedł wujek google, który świetnie się domyśla, uzupełnia i wyświetla tekst, którego mi brakowało :) Napis w oryginale to:

"Denn es sollen wohl Berg weichen und Hugel hinfallen: aber meine Gnade soll nicht von dir weichen, und der Bund meines Friedens soll nicht hinfallen, spricht der HERR, dein Erbarmer."
w tłumaczeniu znaczy to:
"Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju, mówi Pan, który ma litość nad tobą."
Jest to fragment Księgi Izajasza 54:10

Świątynię otacza park, który robi naprawdę wrażenie. Jest bardzo zaniedbany ale majestatyczny. Stare, potężne drzewa stoją dostojnie od kilku pokoleń. Wokół nich wiją się alejki. Od czasu do czasu wśród zarośli zobaczyć można wystające pozostałości po dawnej zabudowie. Góra cegieł wskazuje, że w tym miejscu mógł kiedyś stać pałac. W latach świetności wejście do parku przechodziło przez ogromną, kutą bramę. Sam park był dostępny dla okolicznej ludności, która mogła przechadzać się alejkami. 

Serce się kroi oglądając archiwalne zdjęcia zrobione w czasach świetności kompleksu i oglądając swoje zdjęcia ukazujące stan dzisiejszy. Ciężko mi zrozumieć jak można zaniedbać tak piękny kawałek naszej historii. Jak to jest, że gdzieś  na świecie inwestuje się każde pieniądze na odbudowę, konserwację i promowanie takich obiektów, a w naszym kraju nie ma ani środków ani chyba przede wszystkim chęci i (moim zdaniem) dobrej woli  na uratowanie takich perełek. Przecież prościej jest gdy taki budynek sam się zawali albo ludność sama go ograbi. Oczywiście nie wszędzie się tak dzieje, są w naszym kraju także wyjątki. Zamek Książ, Czocha są tego przykładem że inwestycja się opłaca. Podczas naszych podróży zauważyliśmy także promyczek nadziei. Ludzie sami kupują takie ruiny i ze swoich prywatnych pieniędzy odrestaurowują takie obiekty. Świetnym przykładem takiego działania jest zamek Świecie Miejmy nadzieję, że takich ludzi będzie coraz więcej, że uda się uratować, to co jeszcze zostało. Dają oni nadzieję, że namacalne pamiątki naszej polskiej historii nie znikną, dlatego trzeba wspierać takie inicjatywy.

 Wnętrze krypty.

Widok na ołtarz główny.

Stan sufitu.

Płyta nagrobna w kaplicy rodowej.

Napis w kaplicy rodowej.

Jeszcze raz ołtarz główny.

Poddasze.

Boczna ściana świątyni.

Pozostałości starej zabudowy w parku.

Podstawa posągu (?) w parku.

Pozostałości w parku.

Świątynia od drugiej strony.

Balkony - a raczej ich brak :)

Poddasze oraz schody prowadzące na dzwonnicę.

Sklepienie w kaplicy.