wtorek, 28 października 2014

Twórczość naścienna

[PL] Eksplorując opuszczone miejsca bardzo często można natknąć się na twory osób które wcześniej odwiedziły takie miejsce. Czasem są to nabazgrolone bezsensowne przekleństwa, a czasem naprawdę śmieszne napisy na ścianach lub rysunki do których autor mocno się przyłożył. Poniżej kilka ciekawszych na które udało nam się natrafić.

[ENG] Exploring abbadoned places you can find creations of other people who were there earlier. Often these are senseless curses, and sometimes really funny inscriptions on the wall or nice drawings which were very time-consuming. Below are some interesting which we were able to find.

Ktoś na prawdę się postarał.
Someone really tried.
Jeśli dobrze się przyjrzysz zobaczysz co nam napędziło stracha... 
If we look closely you'll see what scared us...

...właśnie ten pan był na końcu tunelu :D
...this man was at the end of the tunnel :D

Nie można się nie zgodzić .
"I don't have time, I'm driving a tank" - can't disagree.

 Pewnie fan Władcy Pierścieni :P
Probably LotR fan :P

Dobre :D
"Don't be afraid of god, be afraid of hare" - good :D

 Może jakieś pomysły co autor miał na myśli?
Any idea, what autor had in mind?

 Bardzo ciekawy obraz... pociąg jedzie zawsze w naszym kierunku, niezależnie z jakiego miejsca się na niego patrzy.
Interesting drawing... train always rides in our direction, no matter from where you look at it.

 Bombowo :P
Cool bombs :P

 Szeregowy McDonald :D
Private McDonald :D

czwartek, 23 października 2014

Klasztor (zamek) w Otyniu

Otyń jest małą miejscowością leżącą w województwie lubuskim. Zawitaliśmy tam podczas naszej tegorocznej, wrześniowej wyprawy w celu zwiedzenia ruin klasztoru jezuitów. Obiekt jak i przyległy do niego ogrodzony teren znajduje się w rękach prywatnych. Klasztor jest zarośnięty, zagruzowany i zaśmiecony. Jednakże zasługuje na dużą uwagę z kilku powodów które przedstawię dalej. Na początek trochę ciekawej historii tego miejsca.

Na miejscu obecnych ruin w XV wieku przez rodzinę von Zabeltitz, właścicieli pobliskich ziem, został wybudowany zamek. Książę głogowski Jan II zwany przez historyków Szalonym lub Złym zgładził ten ród oraz skonfiskował jego majątek. Usprawiedliwiał ten czyn zwalczaniem rozbójnictwa, którym rzekomo trudniła się rodzina. W 1516 r. bracia Hans i Nickel Rechenberg nabyli dobra od króla czeskiego Władysława Jagiellończyka. Przebudowali oni gotycki zamek w jedną z najbardziej okazałych rezydencji w północnej części księstwa głogowskiego. Budowla była modernizowana i rozbudowywana przez kolejnych potomków Rechenbergów do początków XVII stulecia. W 1649 roku majątek przejął zakon jezuitów, który dostosował go do potrzeb klasztornych. W 1702 r. miasto oraz całość założenia zamkowego strawił pożar. Zniszczenia były tak poważne, że jezuici podjęli decyzję o rozebraniu większości murów renesansowego zamku i wzniesieniu nowego zespołu klasztornego z kaplicą. Po kasacie zakonu i opuszczeniu Otynia przez jezuitów (rok 1786) klasztor został zamieniony w rezydencję magnacką. Z przekazów ikonograficznych i fotograficznych z połowy XIX i początku XX wieku wynika, że kolejni właściciele dbali o budowlę i przyległe do niego tereny. Obiekt otoczony był stylowo urządzonym parkiem. Gdy do władzy w państwie doszedł Hitler, ze względu na pochodzenie żydowskie właścicielkę Otynia (Renatę Bronowa von Lanceken) pozbawiono majątku. II wojnę światową klasztor przetrwał bez szwanku. Przed wkroczeniem wojsk rosyjskich do miejscowości ksiądz Otto z garstką parafian ukrył figurę Matki Bożej, wota, naczynia, szaty liturgiczne i inne cenne przedmioty w piwnicach budowli. Krążące pogłoski o ukrytych skarbach i dobrach kościelnych niosły na proboszcza liczne naloty milicji i UB. Po przesłuchaniach został aresztowany. Gdy zwolniono go z aresztu, wrócił do Otynia i w ciągu kilku dni zmarł. W najbliższym czasie do klasztoru przybyły liczne zastępy jednostek UB, które po wielogodzinnych poszukiwaniach znalazły skrytkę. Dzięki staraniom polskiego księdza pozostawiono w Otyniu figurę Matki Bożej i przedmioty liturgiczne. Natomiast inne dobra w tym ukryte majątki mieszkańców niemieckich wywieziono do Zielonej Góry. Klasztor przez kilka kolejnych lat pozostał bez opieki. W  1946 oraz 1953 roku przeżył pożary po których zniknęły barokowe rzeźby i obrazy. Po wojnie zostały splądrowane również krypty klasztoru, gdzie spoczywali zmarli zakonnicy. W kolejnych latach obiekt przekazano do użytku lokalnemu PGR-owi. Po likwidacji PGR-u zabytek (już w ruinie) kupiła prywatna osoba. Taki stan utrzymuje się do dnia dzisiejszego. Poniżej rysunek oraz zdjęcie przedstawiające budowlę w czasach świetności.

Rysunek rekonstrukcyjny klasztoru-zamku (stan z XVIII w.). 
Źródło: T. Andrzejewski, K. Motyl "Siedziby rycerskie w powiecie głogowskim"

Zdjęcie na którym widzimy budynek bramny, kaplicę oraz przyległe ogrody (1905-1909r.).
Źródło: http://lubuskie.fotopolska.eu, Robert Weber. Schlesische Schlösser. Dresden-Breslau 1909

Od samej chwili przybycia na miejsce, w pobliże klasztoru Otyńskiego byliśmy obserwowani przez okolicznych mieszkańców. Wręcz czuliśmy na sobie dziwne spojrzenia rozmawiających staruszek. Z tego powodu jak i z racji, że obiekt znajduje się tuż przy starych budynkach mieszkalnych (kamienicach?), postanowiliśmy obejść nasz cel i wkroczyć na teren prywatny "od tyłu";) Zadanie to ułatwiła nam dziura w siatce. Jednakże nie było tak łatwo, ponieważ z tyłu znajdują się ogródki, a teren blisko ogrodzenia jest zakrzaczony i zaśmiecony. Musieliśmy zachowywać się bardzo cicho i być ostrożni, gdyż niedaleko często przechodzili ludzie. Jeden przechodzeń był nawet z wolno puszczonym psem. W pewnym momencie zwierzak zaczął szczekać i biec w naszą stronę, czym bardzo przestraszył naszą Towarzyszkę. Na szczęście okazało się, że wywęszył jakiś inny trop;) Aby wejść na dziedziniec klasztoru musieliśmy się wspiąć po kawałku zawalonego muru. Po krótkiej wspinaczce oczom naszym ukazało się ogromne, rozłożyste drzewo rosnące na środku dziedzińca. Jego liście przypominały liście klonu. Samo drzewo wyglądało na bardzo stare i robiło piorunujące wrażenie. Jak się później dowiedziałem jest to platan. Po zobaczeniu ruin otaczających dziedziniec, weszliśmy w budynek bramny i skręciliśmy w lewo. Dotarliśmy do wielkiej, strzelistej kaplicy klasztornej. Na ścianach i filarach można zobaczyć pozostałości zdobień oraz płaskorzeźb. Natomiast na środku posadzki kaplicy jest wielka dziura prowadząca najprawdopodobniej do krypt. Otwór jest zaśmiecony i zagruzowany (ktoś nawet przywlekł tam wielką oponę), dlatego nie próbowaliśmy tam wchodzić. Sam klasztor mile nas zaskoczył. Wielka szkoda, że nikt nie stara się zabezpieczyć obiektu i z każdym dniem coraz bardziej niszczeje. Naprawdę warto zobaczyć ten zabytek jak i zapoznać się z jego historią. Oto kilka zdjęć z wyprawy:

Zawalony mur po którym musieliśmy się wspiąć.

Platan rosnący na środku dziedzińca. Niestety zdjęcie nie oddaje w pełni wielkości rośliny.

 Ruiny budynku otaczającego dziedziniec.

 Wnętrze takiego budynku.

 Po lewej budynek bramny, przez który weszliśmy do kaplicy.

 Pozostałości zdobień ścian kaplicy.

 Sklepienia kaplicy.

 Widok na kaplicę od strony ołtarza.

Widok od strony wejścia.


niedziela, 19 października 2014

Ruins Maniac - maniacy łączmy się!

[PL]Witamy wszystkich serdecznie !
Jesteśmy grupą trzech przyjaciół, którzy dzielą wspólną pasję. Interesujemy się zwiedzaniem reliktów II Wojny Światowej, starych zamków, pałaców czy obiektów poprzemysłowych - tzw. urbex. Blog "Ruins Maniac" powstał z potrzeby podzielenia się naszymi doświadczeniami z odwiedzonych miejsc. Będziemy tu opisywać odwiedzone przez nas miejsca, relacjonować imprezy na których byliśmy. Sukcesywnie będziemy uzupełniać naszą bazę miejsc oraz imprez począwszy od 2010 roku kiedy to rozpoczęliśmy wspólne wyprawy. Jeśli kogoś zachęciliśmy do odwiedzenia przynajmniej jednego miejsca będzie to dla nas sukces. Pamiętajmy, że odwiedzone przez nas miejsca są często bardzo zniszczone, grożące w każdej chwili zawaleniem. Trzeba cały czas uważać i być przygotowanym na każdą ewentualność. Nie zapomnijmy także o zasadzie "take only pictures, leave only footprints", tzn. nie niszczymy bardziej obiektów, nie zabieramy z nich jakiś pozostałości z dawnych dziejów, jedyne co możemy zostawić to odciski butów.
Życzymy miłej lektury. 
Ruins Maniacs

[ENG]Welcome everyone!
We are group of three friends, who share common passion. We are interested in visiting the relics of the World War II, old castles, palaces or post industrial buildings. Blog "Ruins Maniacs" raised from a need to share our experience from journeys with You. In this place we are going to describe every place we have visited, every event we have participated, also we are going to successively complet our location's database  since 2010 when we had our first expediotion. If we have encouraged someone to leave a house and visit at least one place we have describe it will be great satisfactions for us. You have to remember that most locations are ruined, in every second could collapse so you must be very careful, be prepared for every unexpected situation. Do not forget about primary rule of urban-exploration: "Take only pictures, leave only footprints". Please do not take away anything from places you visit, leave it for another people.
We wish You a pleasant lecture.
Ruins Maniacs.
Maniacy w "akcji".
Maniacs in "action".


Nasze logo :)
The Maniacs's logo.

Kwatera dowodzenia wojsk lądowych OKH - Mauerwald - Mamerki - 2012

Mamerki - niewielka osada na Mazurach oddalona o 22 km na południe od granicy z Obwodem Kaliningradzkim,  20 km na południe od Gierłoży. To tu w październiku 1940 roku z rozkazu gen. Franza Haldera rozpoczęto budowę kwaterę dowodzenia wojsk lądowych (OKH). Miało tu przebywać i pracować, w 250 budynkach, wielu najważniejszych generałów armii III Rzeszy, ponad 1000 oficerów i żołnierzy. Tu pracował przez dwa lata oraz planował zamach na Adolfa Hitlera pułkownik Claus von Stauffenberg. Stąd dowodzono Operacją Barbarossa. Dziś znajduje się tu muzeum. Można zwiedzać 30 betonowych schronów, które są zachowane w nienaruszonym stanie. Jest to unikat na skalę światową. Wokół terenu muzeum znajdują się pozostałe schrony oraz budynki związane w działalnością kwatery głównej. Obiekty można zwiedzać samodzielnie, lecz należy zachować szczególną ostrożność. Niezliczona ilość niezabezpieczonych studzienek, wystające elementy zbrojenia czyhają tylko na naszą nieuwagę. Niemniej jednak warto zwiedzić wszystkie obiekty. Na szczególną uwagę zasługują niedokończony schron V2 gdzie można zobaczyć jak wyglądała budowa bunkrów czy fundament pod olbrzymi schron - miał to być największy obiekt w tej kwaterze, jego wymiary to 74x37 m! 4 km od terenu kwatery znajduje się potężna śluza. Jest to bardzo ciekawy obiekt. Położony jest w lesie. Kanał Mazurski, przy którym znajduje się śluza, nigdy nie został ukończony toteż sama śluza stoi przy suchym kanale. Muzeum wraz z otaczającymi zabudowaniami jest godne polecenia. Poniżej kilka fotografii ukazujących teren kwatery dowodzenia wojsk lądowych

 Schron obronny V2. Widać bardzo dobrze zachowany specjalny tynk, który umożliwiał naturalne maskowanie.

Struktura tynku pokazana z bliska.

Stacja transformatorowa. Grubość ścian jest oszałamiająca.

 Stacja transformatorowa.

Narożnik oraz wejście do jednego z największych obiektów w muzeum.

Elementy fundamentu planowanego największego schronu.

Wejście do korytarza technicznego łączącego schrony służb łączności.

Schron przepompowni wody.

 Śluza od frontu.

Widok na komorę główną śluzy.

Widok bocznej ściany śluzy.

Fundamenty śluzy we wsi Leśniewo Dolne.

Twierdza Modlin - 2012

Twierdza Modlin była pierwszym tak dużym obiektem który odwiedziliśmy. Zrobiła na nas ogromne wrażenie, jeszcze bardziej nakręcając nas na taki właśnie typ zwiedzania. Modlin był przystankiem podczas naszego pierwszego wyjazdu, którego celem był Wilczy Szaniec zlokalizowany niedaleko Kętrzyna na Mazurach. Zwiedzanie twierdzy trwało cały dzień, mimo to nie udało nam się zobaczyć wszystkiego. Zrobiliśmy pieszo sporo kilometrów, nie odczuwaliśmy jednak zmęczenia, ponieważ zobaczyliśmy wiele miejsc, które były tego warte. 

Teraz może trochę historii... (jeśli kogoś nie interesuje, proponuję od razu przeskoczyć do przedostatniego akapitu). W 1806 r. sam Napoleon Bonaparte zdecydował o rozpoczęciu budowy twierdzy. Z tego okresu zachowały się cztery budowle m.in. reduta Napoleona. W 1813 r. Modlin zdobyli Rosjanie i w latach 30 XIX w. rozpoczęli intensywną rozbudowę fortyfikacji. Wtedy powstał Spichlerz oraz ogromne koszary przewidziane na 20 000 żołnierzy. 

W czasie I wojny światowej twierdza dostała się pod panowanie niemieckie na 3 lata. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Modlin szybko stał się ponownie ważnym umocnieniem, tym razem w czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Twierdza stała się głównym punktem obrony 5. Armii generała Władysława Sikorskiego. W okresie międzywojennym mieściło się tam wiele jednostek Wojska Polskiego. W tym czasie zaniedbano jednak kwestię rozbudowy twierdzy, naprawiono jednak uszkodzone umocnienia oraz zbudowano  port Marynarki Wojennej. 

We wrześniu 1939 roku Twierdza Modlin była jednym z najważniejszych punktów obrony. Załogę stanowiło 15 000 - 20 000 żołnierzy. Bronili się jeden dzień dłużej niż Warszawa, a skapitulowali dlatego, że zabrakło żywności, amunicji oraz opieki medycznej. Generał Thommee podpisał kapitulację na ściśle określonych warunkach: zapewnienie opieki rannym, nakarmienie załogi, opuszczenie twierdzy przez oficerów razem z bronią białą oraz zwolnienie pozostałych żołnierzy do domów.  Warunki pozornie zostały spełnione, jednak później wyłapano oficerów i wywieziono do obozów. Po II wojnie światowej twierdza stała się ośrodkiem szkolenia wojska. Gdy wybudowano lotnisko powstała Wyższa Szkoła Pilotów. Obecnie twierdza nie należy już do Wojska Polskiego, większość obiektów jest dostępna do zwiedzania. Na terenie twierdzy wyznaczone są ścieżki turystyczne które ułatwiają zwiedzanie.

Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od odwiedzenia punktu informacji turystycznej w którym zaopatrzyliśmy się w darmowe mapki i przewodniki. Potem ruszyliśmy w kierunku "Obwodu wewnętrznego", w którym znajdują się ogromne budynki koszarowe (długość w obwodzie 2250m). Po zajrzeniu do kilku prochowni, ruszyliśmy w kierunku Działobitni gen. Dehna. Jest to trzypiętrowa półokrągła wieża artyleryjska zlokalizowana na wzniesieniu. Mogła zostać wyposażona w 52 działa. Niestety dostęp do niej był ograniczony przez wysokie ogrodzenie. Po drodze do działobitni  minęliśmy Bramę Ks. J. Poniatowskiego, którą możemy zobaczyć w filmie "Bitwa Warszawska". Na terenie twierdzy kręcono wiele filmów m.in. "Pan Tadeusz","CK Dezerterzy","W ciemności", a także seriali np. "Czas honoru" czy "Kryminalni". Następnym celem była Reduta Napoleona. Jest to kwadratowa wieża artyleryjska z dziedzińcem pośrodku. Jak na jeden z najstarszych obiektów twierdzy jest dość dobrze zachowany, ale dość mocno zarośnięty roślinnością. Odwiedziliśmy także cmentarz wojenny, który pokazuje jak tragicznych wydarzeń była świadkiem ta twierdza. Bardzo blisko cmentarza znajduje się niepozorny żółty szlak, naprawdę warto w niego zboczyć. Na jego końcu odnaleźliśmy wejście do kazamat wałowych oraz dalsze przejście (poterna) prowadzące w głąb wałów. To miejsce mocno zapadło nam w pamięć. Następnie przeszliśmy na południe wzdłuż wału "Obwodu Zewnętrznego", aż na brzeg Wisły. Następnie kierowaliśmy się na wschód czarnym szlakiem. Pogoda dopisywała, więc zrobiliśmy sobie przerwę, mając przed oczami widok na budynek spichlerza znajdujący się na drugim brzegu Narwi. Robiło się już późno wiec ruszyliśmy dalej, pod pomnik I portu Polskiej Marynarki Wojennej, a następnie do budynku stacji gołębi pocztowych. W drodze powrotnej natrafiliśmy jeszcze na kolejną prochownię. Po dotarciu do samochodu i krótkim odpoczynku udało nam się jeszcze odwiedzić muzeum zlokalizowane obok informacji turystycznej. Znajduje się w nim sporo broni, mundurów i innych eksponatów związanych z historią twierdzy. Podsumowując zwiedziliśmy my tylko główną część twierdzy, a jest też sporo zewnętrznych fortów i innych obiektów, które znajdują się w pobliskich miejscowościach.

Modlin sprawił, że pokochaliśmy tajemnicze tunele, forty i wszystko co związane z twierdzami. Naprawdę polecamy to miejsce, aby zobaczyć wszystko trzeba tam spędzić więcej niż jeden dzień. Pozytywne w tym, że nie zobaczyliśmy wszystkiego jest to, że mamy powód, aby wybrać się tam ponownie.

Plan Twierdzy Modlin.
 
Pomnik obrońców Modlina.

  Koszary.

 
Brama Ks. J. Poniatowskiego.

Wejście do jednej z prochowni.

 
Wnętrze prochowni.

Tunel wewnątrz prochowni.

Działobitnia gen. Dehna - dziedziniec.

Działobitnia gen. Dehna - z zewnątrz.

 Reduta Napoleona.


Wnętrze reduty.

Reduta Napoleona - widok z Korony Utrackiej.

Cmentarz wojenny. 


 Obiekt na końcu "żółtego szlaku".

 
Niepozorne wejście do kazamat.

 Kazamata z otworami strzelniczymi.


Poterna prowadząca wgłąb wałów.

  Po przejściu pewnego odcinka tuneli trafiliśmy na zawał.

 Spichlerz, a przed nim Narew.

 Ukryta w lesie stacja gołębi pocztowych.