Zamek Krzyżtopór w miejscowości Ujazd jest zabytkiem klasy międzynarodowej. Zbudowany z niesamowitym rozmachem do dziś budzi podziw mimo znacznych zniszczeń. Żeby go zobaczyć nadłożyliśmy sporo kilometrów jednak naprawdę warto.
Przed powstaniem Wersalu
była największa budowla tego typu w Europie. Jednak w pełni swojej świetności funkcjonował tylko jedenaście lat. Stanowił on dzieło życia Krzysztofa Ossolińskiego herbu Topór, który wzbogaciwszy się
na dostawach wojennych postanowił wybudować siedzibę przewyższającą
rozmachem wszystkie pozostałe inwestycje ówczesnych magnatów. Budowę tej
wspaniałej rezydencji, która pochłonęła podobno kwotę 30,000,000
złotych, rozpoczęto około 1620 roku i kontynuowano, aż do 1644 pod
kierownictwem architekta Wawrzyńca Senesa. Fundator nie dożył czasów ukończenia swego dzieła - Ossoliński zmarł bowiem w lutym 1645 na febre. Wcześniej jednak przekazał Krzyżtopór
synowi Krzysztofowi Baldwinowi jako prezent z okazji ślubu, na
którym gościł między innymi sam król Władysław IV. Nowy właściciel nie
cieszył się zbyt długo swoim zamkiem, ponieważ już w 1648 roku
wyruszył z zastępem 100 husarzy na wyprawę wojenną przeciwko Tatarom,
gdzie w roku następnym zginął w bitwie pod Zborowem. Niedługo potem
zamek przeszedł w ręce krewnych zmarłego.
Gospodarzem zamku został Samuel Kalinowski. W tym czasie nastąpił potop szwedzki. Kalinowski jednak ani
myślał ze Szwedami walczyć i podobnie jak większość oddajał
się pod protektorat króla szwedzkiego Karola Gustawa. 30 października
1655 okupanci pod dowództwem gen. Douglasa wkroczyli do zamku nie
oddając ani jednego strzału, a następnie zorganizowali sobie w nim
komfortową kwaterę, w której stacjonował gubernator obwodu Jan von Essen
z grupą 400 rajtarów. Dwa lata później gościł w Ujeździe i osobiście
podziwiał go Karol Gustaw oczekujący na spotkanie z księciem
Siedmiogrodu Jerzym II Rakoczym: Tu Jego Królewska Mość, w chwili gdy
oglądał piękny zamek Krzyżtopór, odebrał wiadomość, że książę
Siedmiogrodu, Rakoczy, gotowy jest przybyć, aby ucałować rękę królewską.
Budowla wywarła wielkie wrażenie również na Eryku Dahlbergu,
kwatermistrzu wojsk szwedzkich i genialnym rysowniku, który opracowany
przypuszczalnie w okresie późniejszym na podstawie wywiezionych z zamku
planów szkic Chrzistopory opatrzył wymownym komentarzem Elegantissima iet bene munita arx, co tłumaczy się jako Najpiękniejsza i dobrze obwarowana twierdza.
Makieta zamku przedstawiająca go w czasach świetności.
Szwedzi opuścili Ujazd jesienią
1657 roku, wcześniej starannie ogołociwszy go z elementów dekoracyjnego
wystroju, wyposażenia i biblioteki. Nie uszkodzili jednak murów, co im
się czasami przypisuje. Pomimo ogromnej dewastacji gmach był wciąż
zamieszkany. Potem przechodził jeszcze kilkukrotnie z rąk do rąk. Ostatnimi właścicielami Krzyżtoporu była rodzina Orsettich,
która kupiła go w 1858 roku i trzymała do roku 1944 zamieszkując w
położonym po sąsiedzku dworze. W międzyczasie zamek, będąc
już ruiną, jeszcze kilkukrotnie stanowił gniazdo oporu lub schronienie
podczas toczących się w okolicy walk i konfliktów zbrojnych.
Wniesiony na planie regularnego pięcioboku zamek prezentuje bardzo rzadki w Polsce typ "palazzo in fortezza",
tj. rezydencji łączącej wygodę mieszkańców z funkcją obronną. Zwarta bryła pałacu, gmachów
gospodarczych i bastionowych pięciobocznych fortyfikacji nowowłoskich
zajmowała powierzchnię około 1,3 ha o łącznej długości murów ponad 600
metrów, a jej kubatura wynosiła 70 tysięcy metrów sześciennych.
Zamiłowania Krzysztofa Ossolińskiego do symboliki i astrologii
prawdopodobnie wpłynęły na rozplanowanie i układ przestrzenny gmachu
pałacowego, który symbolizując trwanie w czasie rodu Ossolińskich miał
posiadać 4 baszty, 12 sal, 52 komnaty i 365 okien - analogicznie z
układem pór roku, miesięcy, tygodni oraz dni w roku kalendarzowym. Główną dekorację bramy zamkowej stanowiły
dwie masywne płaskorzeźby, od których wywodzi się nazwa tego miejsca: symbolizujący kontrreformacyjne poglądy Ossolińskiego Krzyż oraz herb rodu Topór.
Krzyżtopór to dziś malownicza
ruina
z dala od dróg i szlaków turystycznych, a jednocześnie najbardziej
reprezentacyjny gmach ziemi sandomierskiej i największa warowna
rezydencja magnacka w Polsce. Pomimo zniszczeń, jakie dokonały się tutaj
w ciągu dwustu lat po opuszczeniu jej przez ostatnich mieszkańców, zachowało się 90 procent
oryginalnych murów i niestety tylko 10 procent sklepień. Co niezwykle
ważne, zamek nie był nigdy przebudowywany, dzięki czemu możemy go podziwiać w
pierwotnej postaci. W roku 1991 został on oficjalnie
otwarty dla zwiedzających, których czeka spacer pośród labiryntów
korytarzy i
podziemii,
obecnie pustych i pozbawionych jakiegokolwiek wyposażenia, ale przez to
jeszcze bardziej tajemniczych. Dla ruchu turystycznego dostępne są sale i pomieszczenia
do wysokości drugiej kondygnacji, podziemne stajnie i piwnice połączone
wąskim, mrocznym tunelem, a także korona murów obronnych, którą
wytyczono trasę spacerową wokół pięcioboku skrzydeł dawnego pałacu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz